Audio :)



wtorek, 18 sierpnia 2009

Historia kwiatka : HAPPY END

"Stwórz, Boże, we mnie serce czyste i odnów we mnie moc ducha!"
"Panie, otwórz wargi moje, a usta moje będą głosić Twoją chwałę!"

Przepraszam, że tak długo mnie nie było. Ale... zwiędłam na chwilę ;)
Była taka historia... i ja ją dokończę ;)


"Pewnego dnia Pan zasiał ziarenko. Ziarenko urosło, stało się małym kwiatkiem. Pan bardzo się cieszył, że kwiatek urósł. Mało tego, kwiatek czuł się jakby już był w niebie. Miał wzloty i upadki, ale czuł się taki szczęśliwy. Był pewien miłości swego Pana. Poznawał inne, mądrzejsze kwiatki i drzewa, które pomagały mu rosnąć i podpowiadały jak żyć. Czasami też przekazywały kwiatkowi miłość Pana, który też je bardzo kochał. Jednak jednego dnia, kwiatek odwrócił się od swojego Pana i zaufał temu, któremu wiedział, żeby nie ufać. Wiedział dokładnie jak będzie postępował jego Nieprzyjaciel, ale mimo to poszedł za nim. Wtedy kwiatek przestał odczuwać radość i szczęście jakim obdarowywał go Pan. Kwiatek zrozumiał od razu swój błąd i bardzo żałował, dlatego poszedł przeprosić swojego Pana. Wiedział, że Pan mu przebaczył, ale nie odczuwał tego. Może on sam sobie nie przebaczył... Kto wie... Mimo, że wiedział swoim korzeniem, że wrócił do ogródka swego Ojca, to ciągle czuł się smutny i niekochany przez Niego. Kwiatek chciał powrócić do dawnego stanu rzeczy... ale mu nie wychodziło..."

Kwiatek bardzo chciał sam to zrobić. Starał się jak mógł, ale ciągle polegał tylko na sobie. W pewnym momencie znalazł kompromis. "Chyba tak ma być. Chyba tak było" - przekonywał się. I tak oto, niczym Narcyz, zakochał się...we własnych słowach. Uwierzył w nie. Pewnego dnia, nie zdając sobie z tego sprawy i krzycząc "Życie jest piękne!"... ZWIĄDŁ. Ale "żył" dalej... Aż pewnego kolejnego pięknego dnia, również w totalnej nieświadomości, jego ukochany i zapomniany Pan, wezwał Go po imieniu. Nadał mu imię, całkiem nowe i piękne. Spojrzał na jego zwiędnięte i połamane przez wiatr i deszcz liście i pomyślał, że trzeba by tu coś z nimi zrobić. Na początku delikatnie pytał "Czy chcesz?" I kiedy już po raz kolejny zadawał to pytanie, kwiatek usłyszał! I zaczął wołać do swojego Ogrodnika bardzo głośno, że Go pragnie, że potrzebuje, że nie wie jak i kiedy to się stało, ale jest mu źle! I Pan szczęśliwy tym pięknym faktem, wziął w swoje delikatne ręce jego liście i bardzo dokładnie i uważnie je zszywał. Kiedy skończył jeden płatek, stwierdził, że kwiatek potrzebuje narkozy, aby dalsza operacja mogła przebiec właściwie. Tak Pan opatrzył wszystkie rany kwiatka. I kiedy skończył, stwierdził, że czegoś im brakuje! Wtedy zdał sobie sprawę, że chodzi o Wodę Życia! I podlał nią kwiatka, a ten w mgnieniu oka, obudził się z narkozy, jego liście nabrały koloru i jędrności. Wtedy spojrzał na siebie w lustrze tej pięknej wody! "O Panie, jaki jestem teraz śliczny!" krzyczał z radości. I TERAZ JUŻ ŻYŁ. Teraz żył i pielęgnował swoje życie. A nawet jak mu nie wychodziło, to ważne, że się starał! :)
I teraz już był w środku Ogrodu i na jego twarzy ciągle widniał uśmiech! :)

Teraz chyba wypadałoby powiedzieć : CHWAŁA PANU! :)

kocham happy endy...

2 komentarze:

Agnieszka pisze...

To ja też napiszę: chwała Panu! ;)

Anonimowy pisze...

no fajne! no i czekmy na nowe historie! ;-) pozdrawiam